Długo opierałem się pokusie sięgnięcia po książki tego najpopularniejszego współczesnego japońskiego pisarza. Do końca nie wiem, jakie argumenty przeważały, ale z zasady unikam twórców przereklamowanych,m a taki na odległość wydawał mi się właśnie Haruki Murakami. Wole poszukiwać wartościowych rzeczy tam, gdzie inni raczej rzadko zaglądają. Taka przewrotna natura. Gdy jednak zdecydowałem się sięgnąć po jego książki, do dzisiaj przeczytałem chyba wszystko, co zostało przetłumaczone na język polski, a „Kroniki ptaka nakręcacza” już kilkukrotnie…
Ostatnio natrafiłem na dwutomową powieść pt. „Śmierć Komandora”. Przeglądając opinie na znanym portalu dla miłośników książek, zaintrygował mnie opinia o tej książce. Przeważały niepochlebne zdanie: że nuda, nic się nie dzieje itp. Zadziałały na mnie jak płachta na byka i postanowiłem sprawdzić, czy ci domorośli krytycy mają rację. Efekt? Bardzo mi się podobała jak wszystkie dzieła Murakamiego, choć dla mnie nie jest to najlepsza jego rzecz. Realizm fantastyczny, dramat psychologiczny i czy powieść mistyczna… nie da się sklasyfikować jednoznacznie „Śmierci Komandora”. Trzeba przeczytać. Polecam.
Tytuł:
Śmierć Komandora (1)
Pojawia się idea
Śmierć Komandora (2)
Metafora się zmienia
Autor: Haruki Murakami